Klasa FirstBeta ;)

Najlepsza klasa pod...logiem GIM 46!


#1 2008-09-30 21:19:20

Pierutka

Ciasteczkowy Potwór - Administrator- Dzieweczka

8780289
Skąd: Szczecin
Zarejestrowany: 2008-09-30
Posty: 97
Zwierzaki:: Diana, Kicia, Fifa, Shadow- ;*
WWW

Opowiadania Zoi-a

Oto fragment opowiadania, które "tworzę" na SmoczymWzgórzu (moim blogu, który współtworzę z każdym chętnym, kto chce wtrącić wymyśloną historię wymyślonego bohatera do opowiadania). Wstawiam je tutaj tylko i wyłącznie...hm, dla oceny? Nie wiem, jak wam się spodoba, to może wkleje część kolejną.
Tak, występują w nim różne postacie i wątki z różnych książek...taki już jest urok tych opowiadań.

***
(...)Obudziłam się w podwieszonej pod sufitem klatce, w jakimś ciemnym, obskurnym miejscu. Leżałam zwinięta w kłębek. Miałam zdrętwiały kark i nogi, więc każdy ruch powodował paskudne mrowienie.

Oczywiście wiedziałam, sama nie wiem skąd, że aby choć marzyć o ucieczce, musiałabym jak najszybciej wziąć się w garść, ale za nic nie byłam w stanie nawet ruszyć ręką. Wizja, a potem przebudzenie w zupełnie innym miejscu, w wszechobecnym smrodzie zgnilizny i rozkładających się ciał całkowicie odbierało mi siły i chęć walki.

Nie mam siły uciekać...Poza tym jestem w cholernej klatce! I jak, do jasnejcholery, się tu znalazłam?! Jakim cudem nagle byłam tam, w Ellesmerze, a teraz jestem tu?!

Lekko odwróciłam głowę i zauważyłam, że nie jestem sama. Na środku pokoju stał postawny, wysoki mężczyzna w brązowej szacie. Na głowę zarzucony miał kaptur. Był odwrócony do mnie plecami, ale wiedziałam, że to on. Mruczał coś pod nosem, żadne ze słów nie docierało jednak do mnie.

Postanowiłam dać znak, że już nie śpię. Nie miałam pojęcia, jaki przyniesieto skutek, ale targało mną dziwne przeświadczenie, że oprawca bynajmniej niechce mnie zabić. Po coś ją w końcu zamykał w tej klatce. Szarpnęłam ją i rozbujałam.

Skrzypnęła przeciągnięta przez uchwyt gruba jak kciuk lina, zatrzeszczały stare pręty i... nic. Mężczyzna nie odwrócił się ani nie przestał mamrotać. Tak właściwie to nawet zaczął robić to nawet głośniej.

Zamknęłam oczy i w myślach kolejny raz spróbowałam wezwać Argena.

-Nic Ci to nie da, Kłamczyni - rozległ się głos.

Rozpoznałam go, to był głos zakrwawionego mnicha z mojej wizji. Niewiedziałam, czemu nazwał mnie Kłamczynią.

Nie miałam siły odpowiedzieć. Zwinęłam się na powrót w kłębek i zacisnęłam powieki modląc się, by był to sen.

-Coś w tym stylu.

Nie zrozumiałam. Podniosłam głowę, ale ta bezwładnie opadła na dno klatki.

-Słucham?

-Tak, to coś w stylu snu. Tyle, że Ty nie śnisz.

Przeklęłam wściekła.

-Stoisz sobie...wygodnie Ci? Mi nie. Leżę na dnie klatki, a w bok i połamane żebra wbijają mi się pręty klatki...nawet mnie nie denerwuj.

Nieznajomy uśmiechnął się.

-Widzę, że zbyt towarzyska nie jesteś, Kłamczyni.

-Że co?

-Kłamczyni-rzucił, po czym usiadł na podłodze, wbijając wzrok w ziemię.

-Czemu 'kłamczyni'?

-Tak się nazywasz. I nie kwestionuj tego.

Prychnęłam.

-Posłuchaj Kłamczynio, jest sprawa która jest teraz najważniejsza. Jestem z Zakonu, tak jak pewien facet, który odwiedzał twoją koleżankę. A właśnie,przekaż jej, że stary nie żyje...

Zacisnęłam zęby. Kolejna ofiara.

-...tyle że on był tym raczej dobrym, a ja tą złą stroną mocy. Jeśli chcesz, wytłumaczę Ci.

-Proszę, gadaj do woli. Niewiele mnie to obchodzi.

-Nie to nie-rzucił.

Zamilkł na chwilę. Wkurzyło mnie to jeszcze bardziej.

-Po co tu jestem?

-Jesteś tu dlatego, że mam cię poinformować i ostrzec.

-Ostrzec? Przecież Ty jesteś "ten zły"...

-Owszem. Ale Ty jesteś nam potrzebna- musimy ciebie chronić, dopiero potem ciebie zabijemy.

-Cóż za satysfakcjonująca alternatywa-mruknęłam.

Nieznajomy wykrzywił usta w grymasie, który miał chyba oznaczać uśmiech.

-Nie zdążysz, nim Zakon wszystkich was zniszczy. Nie możesz, ale i musisz czekać.

-To jest ostroga. A informacja?

-Ktoś na ciebie czeka. Ale musisz tego kogoś nieźle poszukać.

-No i dziękuję. Czy teraz, z łaski swojej, możesz coś zrobić, żeby mnie tu już nie było?

Nieznajomy uśmiechnął się.

-Na imię mi Samael, Kłamczynio. ...

-Brawo. No wreszcie wydukałeś swoje imię.

-A co do twego pytania, to w swoim czasie wrócisz z powrotem. Na razie to...-urwał.

Wyjął zza pasa nóż i podszedł centralnie pode mnie. Wyszarpnął moją rękę między drutami klatki i z całej siły wbijając nóż, wyrył mi na dłoni jakiś znak.

Sapnęłam z bólu, ale mimo prób, nie udało mi się wyrwać ręki. Jedynie bardziej bolało.

Gdy ten skończył, krew z noża zebrał do dziwnego, miniaturowego pucharka, a ja poczułam, jak wszystko wiruje...

Nie wiedziałam gdzie byłam, wszystko się kręciło...

...Już niedługo się dopełni...

Krzyknęłam. Otworzyłam oczy. Ujrzałam nad sobą przerażoną twarz elfki.

Zszokowana zerwałam się, ale ktoś mnie przytrzymał.

-Nie-usłyszałam ciche skarcenie. Powiedział to jakiś znajomy głos...

Nie rozpoznałam go. Dlaczego? Bo dopiero po chwili zorientowałam, iż jestem naprawdę skaleczona. I wraz z krwią, ulatywała ze mnie resztka energii. Dlatego też straciłam przytomność.(...)
***


"...nie stój nad mym grobem i nie roń łez.
Nie ma mnie tam; nie zasnąłem też.

Jestem tysiącem wiatrów dmiących.
Jestem diamentowym błyskiem na śniegu lśniącym.
Jestem na skoszonym zbożu światłem promiennym.
Jestem przyjemnym deszczem jesiennym.

Kiedy tyś w porannej ciszy zbudzony
Jestem ruchem - szybkim, wznoszonym,
Ptaków cichych w locie krążących
Jestem łagodnym gwiazd blaskiem nocnym.

Nie stój nad mym grobem i nie roń łez.
Nie ma mnie tam; nie zasnęłam też.
Nie stój nad mym grobem i nie płacz na darmo.
Nie ma mnie tam. Ja nie umarłem..."

Offline

 

#2 2008-10-05 19:35:40

ZaleVa

Moderator / Dziewczę Złote

1878792
Call me!
Skąd: Szczecin
Zarejestrowany: 2008-09-30
Posty: 112
WWW

Re: Opowiadania Zoi-a

Fajne Tylko czemu takie krótkie? Ja chce więcej! WIĘCEJ


♪ ♫ ♪ ♫ ♪ ♫ ♪ ♫ ♪ ♫ ♪ ♫ ♪ ♫ ♪ ♫ ♪ ♫ ♪ ♫ ♪ ♫ ♪ ♫ ♪ ♫ ♪ ♫ ♪ ♫ 
>> Paralita, Paralita, Paralita UŁA! UŁA! <<
♪ ♫ ♪ ♫ ♪ ♫ ♪ ♫ ♪ ♫ ♪ ♫ ♪ ♫ ♪ ♫ ♪ ♫ ♪ ♫ ♪ ♫ ♪ ♫ ♪ ♫ ♪ ♫ ♪ ♫ 

Offline

 

#3 2008-10-07 19:09:37

Pierutka

Ciasteczkowy Potwór - Administrator- Dzieweczka

8780289
Skąd: Szczecin
Zarejestrowany: 2008-09-30
Posty: 97
Zwierzaki:: Diana, Kicia, Fifa, Shadow- ;*
WWW

Re: Opowiadania Zoi-a

Jak napiszę, to będzie więcej
Ale nie wiem, czy jest sens pisać^^


"...nie stój nad mym grobem i nie roń łez.
Nie ma mnie tam; nie zasnąłem też.

Jestem tysiącem wiatrów dmiących.
Jestem diamentowym błyskiem na śniegu lśniącym.
Jestem na skoszonym zbożu światłem promiennym.
Jestem przyjemnym deszczem jesiennym.

Kiedy tyś w porannej ciszy zbudzony
Jestem ruchem - szybkim, wznoszonym,
Ptaków cichych w locie krążących
Jestem łagodnym gwiazd blaskiem nocnym.

Nie stój nad mym grobem i nie roń łez.
Nie ma mnie tam; nie zasnęłam też.
Nie stój nad mym grobem i nie płacz na darmo.
Nie ma mnie tam. Ja nie umarłem..."

Offline

 

#4 2008-10-07 21:44:19

Pierutka

Ciasteczkowy Potwór - Administrator- Dzieweczka

8780289
Skąd: Szczecin
Zarejestrowany: 2008-09-30
Posty: 97
Zwierzaki:: Diana, Kicia, Fifa, Shadow- ;*
WWW

Re: Opowiadania Zoi-a

Mogę dać inny fragment:

(...)Policzek musiał dotykać zimnej, mokrej podłogi bardzo długo, gdyż cała twarz mi skostniała. Spróbowałam ruszyć ręką, lecz na darmo, całe ciało zamieniło się w sopel lodu. Zmusiłam się, aby usiąść. Drżałam z zimna. Ręką dotknęłam twarzy; zakrzepnięta krew uniemożliwiały ruszanie czołem. Krew pochodziła z głębokiej rany na granicy skóry z włosami. Syknęłam z bólu, gdy wymacałam miejsce ciosu, od którego prawdopodobnie zemdlałam. Rozglądnęłam się wokół; byłam w niedużej, kamiennej celi z prostymi kamiennymi drzwiami. Bez problemu mogłam przywołać magię, więc coś tu było nie tak. Wstałam; mocno się zachwiałam i jęknęłam z bólu. Lewa noga tak okropnie bolała, że ledwo utrzymałam się na jednej, także mocno posiniaczonej i poranionej. Z mojego obszernego pustynnego stroju zdarli spód i obdarli rękawy. Sukmana nieco wystawa za moje pośladki.
Przeklęłam w duchu, obciągnęłam ją w dół i trzymając się ściany ruszyłam do drzwi. Gdy do nich podeszłam poczułam, że powietrze robi się suchsze, a powietrze gęstsze. Kamienne drzwi wyglądały normalnie. Delikatnie wysunęłam rękę i... W chwili, gdy tylko opuszki dotknęły kamienia, poczułam duszący ból w klatce piersiowej i odrzuciło mnie dwa metry z góry i co najmniej dwa z tył. Gruchnęłam na ziemię z odgłosem łamanych kości. Przeklęłam głośno. Zebrałam trochę sił, aby usunąć denerwujące, lecz niebezpieczne rany. Usunęłam także siniaki, gdyż miałam jeszcze trochę siły. Przy upadku złamałam sobie dwa żebra i łopatkę. Usunęłam jedynie powierzchniowe rany, złamanie wymaga większej uwagi i koncentracji.
Nagle drzwi otworzyły się i ktoś wrzucił pół bochenka chleba i dzban mleka. Zdziwiłam się, że tak dobrze mnie karmią i powlokłam się do jedzenia. Gdy zjadłam, do celi wszedł uroczy młodzieniec. Nie mógł mieć więcej niż piętnaście lat.
-Pani...Ja... Jestem tu z rozkazu Galbatorixa, ale wiedz, że chcę ci pomóc. Ale wpierw wiadomość. Galbatorix pragnie, abyś do niego dołączyła.
Z nieukrywanym zdziwieniem na twarzy rzekłam:
-Przenigdy.
Chciałam, by mój ton zabrzmiał mniej szorstko.
-Dobrze...Więc jak mogę ci pomóc? Nie wymagaj ode mnie wypuszczenia, nie potrafiłbym.
Westchnęłam.
-Podejdź tu młodzieńcze. Nie bój się, nie gryzę.-dodałam po chwili.
Młodzian podszedł i klęknął obok mnie.
-Jak się nazywasz?
Młodzieniec chwilę się wahał,ale w końcu szepnął „Eris”.
-Erisie, nie marnuj swego życia i nie pomagaj mi. Galbatorix się o tym dowie.
-Ale...Ja czuję się odpowiedzialny...przepani...
-Mów mi Tiria. Powiedz mi tylko...Znasz się na magii?
Eris kiwnął głową.
-Masz siłę, aby związać kości?
Eris ponownie kiwnął głową.
-Byłabym wdzięczna, gdybyś uleczył mi żebra i łopatkę. Z tym na pewno stąd nie wyjdę.
Eris ochoczo się zgodził.
Podwinęłam suknię do góry. Eris zarumienił się, gdy zobaczył mnie w samej bieliźnie, ale szybko i bezboleśnie złączył kości. Poruszałam barkiem.
-Och, nie wiem jak ci dziękować... A teraz uciekaj, Erisie, jak tylko możesz daleko.... póki możesz.... I zapomnij o mnie. Nigdy więcej się nie spotkamy.
Eris kiwnął głową, wstał i wyszedł z celi. Pomyślałam, że całkiem tu przytulnie, gdyby tylko nie ta wilgoć i zimno... Położyłam się na boku a pod głowę ułożyłam ręce. Zamknęłam oczy i głęboko westchnęłam.
Oby im się udało.

Zbudziłam się. Musiał być świt, chociaż nie było tu okna ani nawet pochodni. Tylko mała, dogasająca świeczka. Drzwi nagle otwarły się na oścież i weszło czterech panów zamykając za sobą drzwi. Bez słowa wymienili jej świecę, położyli koc i jedzenie. Potem, równie cicho wyszli. Zdumiałam się, ale z chęcią ułożyłam się na kocu.(...)


"...nie stój nad mym grobem i nie roń łez.
Nie ma mnie tam; nie zasnąłem też.

Jestem tysiącem wiatrów dmiących.
Jestem diamentowym błyskiem na śniegu lśniącym.
Jestem na skoszonym zbożu światłem promiennym.
Jestem przyjemnym deszczem jesiennym.

Kiedy tyś w porannej ciszy zbudzony
Jestem ruchem - szybkim, wznoszonym,
Ptaków cichych w locie krążących
Jestem łagodnym gwiazd blaskiem nocnym.

Nie stój nad mym grobem i nie roń łez.
Nie ma mnie tam; nie zasnęłam też.
Nie stój nad mym grobem i nie płacz na darmo.
Nie ma mnie tam. Ja nie umarłem..."

Offline

 

#5 2008-10-07 22:11:27

Pierutka

Ciasteczkowy Potwór - Administrator- Dzieweczka

8780289
Skąd: Szczecin
Zarejestrowany: 2008-09-30
Posty: 97
Zwierzaki:: Diana, Kicia, Fifa, Shadow- ;*
WWW

Re: Opowiadania Zoi-a

I kolejny przypadkowy:

(...)Ból. Obudził mnie tępy ból. Otworzyłam oczy i nic nie zobaczyłam. Wokół mnie panowała ciemność.
Ból mnie niemal ogłuszał. Zabijał.
Dopiero po chwili zlokalizowałam źródło bólu.
Między żebrami tkwiła długa strzała. Na swoim zwieńczeniu nie miała lotki.
Była to strzała Ra'zaców. Zatruta strzała. Ta rana nigdy się nie zagoi i nigdy nie przestanie krwawić. Umrę.
Nie mogłam sobie przypomnieć Pradawnej Mowy. Ani jak to sie stało. Nie pamiętałam. Może to przez ból...? Nie wiedziałam. Wiedziałam jedynie, że niewiele czasu mi zostało.
Wbrew temu, że nie pamietałam Pradawnej Mowy, mogłam skontaktować się z Ravenem i Barkhiem. Z Lostiną nie miało sensu, ona też umrze.
Znowu. Przeze mnie.
Przeszyła mnie kolejna fala bólu. Krzyknęłam. Z trudem się podniosłam i wymacałam ścianę.
Więc byłam w lochu.
Lekko dotykając opuszkami palców ściany, brnęłam wzdłuż niej. W końcu obeszłam całe poieszczenie; nie było w nim drzwi ani okien. Byłam magią w tym zamknięta.
I skazana na śmierć. Zostawiona sama. Bez nikogo.
Nawet bez Lostiny.
Straciłam siłę i opadłam na kolana. Straciłam zbyt dużo krwi, całe ciało miałam zakrwawione. Padłam na bok, dyszałam ciężko.Zamknęłam oczy i cicho zanuciłam drżącym, słabym głosem to, co pierwsze nasunęło mi się na myśl, by złagodzić ból:
Gala O Wyrda Brunhvitr
Abr Berundal vandr-fódhr
Burthro lauf-sblädar ekar undir
Eom kona dauthleikr...
Nie wytrzymałam. Poddałam się. Nie miałabym siły się uleczyć.
...
Straciłam nagle kontakt z rzeczywistością, jakbym zasnęła. Przed oczami stanął mi widok rzucającej się w konwulsjach Lostiny. W uszach zadudnił mi jej ostatni przerażający ryk...
W ostatniej niemal chwili wyszukałam Ravena. Lecz go nie znalazła. Za to wyczułam Barkha.
Powiedz mu...
Przestałam czuć ból. Nie mogłam unieść powiek. Serce przestało mi być, nie mogłam złapać kolejnego oddechu.
To chyba śmierć.(...)


"...nie stój nad mym grobem i nie roń łez.
Nie ma mnie tam; nie zasnąłem też.

Jestem tysiącem wiatrów dmiących.
Jestem diamentowym błyskiem na śniegu lśniącym.
Jestem na skoszonym zbożu światłem promiennym.
Jestem przyjemnym deszczem jesiennym.

Kiedy tyś w porannej ciszy zbudzony
Jestem ruchem - szybkim, wznoszonym,
Ptaków cichych w locie krążących
Jestem łagodnym gwiazd blaskiem nocnym.

Nie stój nad mym grobem i nie roń łez.
Nie ma mnie tam; nie zasnęłam też.
Nie stój nad mym grobem i nie płacz na darmo.
Nie ma mnie tam. Ja nie umarłem..."

Offline

 
Pierwsza BETA? RÓBTA CO CHCETA...!!!

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.daclan.pun.pl www.lastxxxwar.pun.pl www.cs-grzenda.pun.pl www.plockieschronisko.pun.pl www.ironbroasg.pun.pl